🪐 Jeśli Się Boisz Już Jesteś Niewolnikiem

← Grzegorz Braun jeśli się boisz już jesteś niewolnikiem strajk przedsiębiorców Jacek Sasin: organizowałem lot do Smoleńska, wybory 10 maja, Czego się boisz? Światem rządzą fobie. W dzisiejszych czasach ludzie boją się praktycznie wszystkiego. Niestety przyczyną jest najczęściej trauma z dzieciństwa lub z niedalekiej przeszłości. Człowiek dowiaduje się o swoim lęku przy pierwszym spotkaniu z nim. Prof. Krzysztof Simon z Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że w stolicy województwa dolnośląskiego młodzi zachowują się nieodpowiedzialnie, krytykuje tłumy bez maseczek są na Wyspie Słodowej i w knajpkach na rynku. – To nieakceptowalne – mówi prof. Simon. wykopowicz19870808 Jeśli to rozdzielisz, zrozumiesz, to będziesz umiał bez względu na sytuację bardzo zdrowo ustawić się do zdarzeń życia. Coś się dzieje, nie układa się dobrze, cierpisz, boisz się, ale jeśli wiesz, że to nie wpłynie na stan Twojego istnienia w żaden sposób, a jedynie życia to czujesz od razu większy spokój. Tłumaczenia w kontekście hasła "Nie boisz się mówić" z polskiego na angielski od Reverso Context: Nie boisz się mówić ludziom, tego co myślisz. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja RT @MarcinRola89: PILNE! GRZEGORZ BRAUN TRAFI DO PIERDLA ZA OBRONĘ POLAKÓW? "JEŚLI SIĘ BOISZ JUŻ JESTEŚ NIEWOLNIKIEM!" Link do specjalnego materiału: Miłość. Sześć sygnałów, które wskazują na to, że boisz się bliskości. Może się wydawać, że bliskość ukochanej osoby jest każdemu człowiekowi potrzebna jak powietrze, jednak czasem może ona wywoływać lęk. Tworzenie relacji nie zawsze przychodzi łatwo, a jeśli jeszcze towarzyszy temu obawa, nieumiejętność otworzenia @mirko_anonim: Jeśli się boisz już jesteś niewolnikiem. A jeśli wolisz zadawać pytania randomom z internetów niż typowi, który robił ci zabieg, to nie powiem kim jeszcze jesteś xD konto usunięte Ludzie nie lubią słowa niewolnik i nie chcą być nazywani czyimś niewolnikiem. Ale w życiu, będziesz czyimś niewolnikiem. Pytanie brzmi, czyim jesteś niewolnikiem? Czy żyjesz według ciała i czy należysz do ciemności i czy jesteś niewolnikiem diabła, czy słuchasz go i jesteś mu posłuszny? Towarzyszka twego życia. Jest z Tobą zawsze, kiedy poznajesz nowego faceta. Na imię jej zazdrość. Pojawia się i momentalnie przejmuje kontrolę nad Twoim życiem i związkiem. Sprawia, że nie możesz spać, że podejrzewasz swojego partnera o wszystko (zwłaszcza o koleżanki), a dźwięk sms'a w jego telefonie jest dla Ciebie niczym 137 views, 0 likes, 0 loves, 0 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Neomemizm: Jeżeli się boisz to już jesteś niewolnikiem Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś: Jeśli się złościsz, to znaczy, że żyjesz w #przeszłości. Jeśli się boisz, to znaczy, że żyjesz w #przyszłości. Jeśli zaznajesz spokoju, wtedy wiesz, że żyjesz w #teraźniejszości. I to jest tutaj, gdzie życie zaczyna mieć sens. #zaufajPanu #już #dziś nx6Cwyp. Jakim jesteś lewakiem Autor Wiadomość Janek Dołączył: 26 Kwi 2005 Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 Jakim jesteś lewakiem No to proszę się ujawniać Ja jestem wegefaszystą _________________Jestem gorszego sortu... mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 eutaczerwonoarmista _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun luna19 Dołączył: 11 Mar 2013Skąd: Lubelskie Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 pedosocjalista _________________ǝןz oןʎq ǝıu ıɯ ʎq ıɯɐbou ʎɹọb op oןǝuɐʇs ǝıɔʎz lukka Dołączył: 02 Paź 2012 Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 eutaesbek na usprawiedliwienie dodam że marzyłem o życiu w komunie chociażby paryskiej ale nigdy moim celem nie była legitymacja PZPR _________________Spadają deski Ze smreków strzelistych Robiąc bałwana Z zielonego turysty Angie84 Dołączył: 07 Mar 2012Skąd: Sosnowiec Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 Wegeaborcjonista _________________Wyruszyć tam, gdzie sięga wzrok, by dojść hen za horyzont. Trzeba tylko zrobić krok, by zacząć iść tym szlakiem... Janek Dołączył: 26 Kwi 2005 Wysłany: Śro 22 Maj, 2013 To teraz zlustrujemy prawaków kapitalisto- monarchista - wyjątkowo mi leży. _________________Jestem gorszego sortu... luna19 Dołączył: 11 Mar 2013Skąd: Lubelskie Wysłany: Czw 23 Maj, 2013 grzebytoaustriak - a co to takiego _________________ǝןz oןʎq ǝıu ıɯ ʎq ıɯɐbou ʎɹọb op oןǝuɐʇs ǝıɔʎz mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Czw 23 Maj, 2013 wolnościowo-faszysta Super! _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun andy67 Dołączył: 20 Maj 2006Skąd: Gdańsk Wysłany: Czw 23 Maj, 2013 PornoRelatywista albo NarodowyKaczysta - cokolwiek to jest _________________Każdemu jego Everest... Angie84 Dołączył: 07 Mar 2012Skąd: Sosnowiec Wysłany: Czw 23 Maj, 2013 co do prawaka to wyszło Kapitalisto-dystrybucjonista _________________Wyruszyć tam, gdzie sięga wzrok, by dojść hen za horyzont. Trzeba tylko zrobić krok, by zacząć iść tym szlakiem... caatoosee Dołączył: 29 Sty 2006 Wysłany: Czw 30 Maj, 2013 pornonazista i narodowy antykorwinista _________________"Zdobadz wszystko nie robiac nic" Wyświetl posty z ostatnich: Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Maryi; Lb 6,22-27; Ps 67, Ga 4,4-7; Hbr 1,1-2; Łk 2,16-21; Winnica 1 stycznia 2017 roku. Jezus zapytał kiedyś swoich uczniów za kogo Go uważają. Za kogo uważają Go ludzie i za kogo uważają Go oni sami. Odpowiedź na pytania “Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” Ma znaczenie fundamentalne i dlatego chcę je zadać teraz – na początku Nowego Roku. Zatem pytam: “Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” Chcę jednocześnie prosić, by odpowiedź nie sięgała do katechizmu, do teologii, do twierdzeń typu: “Prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, wcielony Syn Boży, Mesjasz, Odkupiciel, Zbawiciel.” Ważne jest to, by mieć tu właściwe odpowiedzi i wszystko dobrze poukładane, ale mi chodzi, by odpowiedź była bardziej “po sercu”. “Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” Jest bliski czy daleki? Znany czy nieznany? Budzący strach czy zaufanie? Przyjazny czy wrogi? Ważny czy obojętny? Co czujesz, gdy o Nim myślisz? Jakie uczucia się rodzą w tobie? Odpowiedz na te pytania dają prawdziwszą odpowiedź na pytanie: “Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” To tak jak z rodzicami. Ktoś może wskazując na naszych rodziców zapytać: “Kto to jest dla ciebie?” Odpowiedź “ojciec” czy “matka” jest formalnie prawidłowe, ale ważniejsze jest to “od serca”. Jeden ojciec może być taki a drugi inny. Jedna matka budzić najpiękniejsze uczucia a wspomnienia o innej mogą być dla kogoś bardzo trudne. Dlatego “od serca” zapytaj samego siebie: “Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” Dlaczego tak to drążę? Dlatego, że Jezus pragnie głębszej relacji niż tylko formalnego uznania, że On jest Bogiem a my ludźmi, On jest stwórcą a my stworzeni, On na górze a my na dole. On tam a my tu. Dzisiejsze czytania bardzo mocno objawiają to Boże pragnienie, by być bliskim człowieka “po jego sercu”. W Liście do Galatów czytamy: “A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.” (Ga 4,7) Bóg chce mieć synów a nie niewolników. Tymczasem w naszych relacjach do Boga jest wiele zachowań niewolnika. Na zewnątrz może wszystko wyglądać porządnie – oto posłuszny Bogu, pilnie zachowujący wszystkie zasady i normy katolik. Zapytajmy jednak z czego rodzi się to posłuszeństwo i z czego wynika owa pilność? U jednego może to wynikać z oddania i synowskiej miłości, zaś u drugiego z przymusu i strachu. W jednym i drugim przypadku Bóg jest zupełnie kimś innym. Gdy myślimy o chrześcijaństwie to musimy sięgać głębiej niż zewnętrzne posłuszeństwo, przestrzeganie przykazań, wypełnianie przepisów i zasad. Bóg pragnie bliskości. On nie chce armii zdyscyplinowanych niewolników, On chce Synów, chce tworzyć rodzinę. Serce jest wolne. Zawsze wolne. Nie nakażesz sercu kochać, ani nie zmusisz, by kochać przestało. Co zatem możemy zrobić, by pokochać Boga, by stał się nam bliski, by był ojcem a my synami? Droga do tego prowadzi przez poznanie Boga. Gdy poznasz co On dla ciebie zrobił, gdy spotkasz się z jego miłością, wtedy zrodzi się miłość. Jak konkretnie możemy się spotkać? Są trzy drogi, trzy źródła. Pierwsze to Słowo Boże – czytaj Ewangelię, zgłębiaj Pismo Święte. Tam poznajesz Boga i Jego miłość. Drugie to modlitwa. Jeśli chcesz poznać Boga to zacznij się modlić. Mówię “zacznij”, bo być może jeszcze nigdy się nie modliłeś. Może odmawiasz modlitwy, ale nie wkładasz w to ani myśli, ani serca. Spełniasz przykazania a Bóg chce czegoś więcej. Trzecie to sakramenty. Jeśli chcesz wejść w bliskość Boga to dbaj o życie sakramentalne. A życie sakramentalne to coś więcej niż zaliczenie spowiedzi i Komunii na święta, wymuszone przez przykazanie. Droga do bliskości prowadzi przez poznanie Boga. Poznajemy Go w Słowie Bożym, modlitwie i sakramentach. Można jednak to wszystko odwrócić. Powiedzieć tak: Nie czytasz Ewangelii, niedbale się modlisz, zaniedbujesz sakramenty? To nigdy nie spotkasz się z Bogiem, nigdy Go nie poznasz, nigdy nie pokochasz. Może będziesz pilnym katolikiem zachowującym przykazania, ale twoje serce będzie daleko od serca Boga. A Bóg nie chce mieć niewolników, On chce mieć kochających synów. Nowy Rok to często czas postanowień. Może jest to także czas na podjęcie naszych postanowień wobec Boga? Jeśli Go nie kochasz to nie możesz postanowić, że zaczniesz kochać – to jest niemożliwe – serce nie sługa. Możesz jednak postanowić, że wejdziesz na drogę spotkania i poznania – Bożego Słowa, modlitwy i sakramentów. Gdy Boga spotkasz i poznasz, to i pokochasz. Przestaniesz być niewolnikiem, staniesz się synem. Masz chęć coś napisać? Zrób to, proszę! Komentarze są dowodem, że ktoś to czyta a jednocześnie Google na to patrzy i swoim rozumkiem dedukuje, że musi być to wartościowa strona i trzeba ją dać wyżej w wynikach wyszukiwania – to pozwala łatwiej dotrzeć do innych czytelników. Dlaczego jest jak jest? Autor Wiadomość mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 gb napisał/a: hihihi - rozumiem, że np. próba "wytłumaczenia" decyzji gen. Jaruzelskiego tym, że "w polityce nie ma sentymentów" - przekonuje... No, gen. Jaruzelski bardzo przysłużył się swojej sowieckiej ojczyźnie nie mając sentymentów wobec tubylczej ludności. Churchill powiedział tak: "Anglia nie ma sojuszników - Anglia ma tylko interesy" - i boleśnie się przekonaliśmy o tej prawdzie. Ale tak to niestety działa i nie ma co liczyć na wdzięczność innego kraju - nikt sie dla nas nie poświęci. Więc może wreszcie jakiś ząd zacznie realizować interesy Rzeczypospolitej Polskiej a nie wszystkich sojuszników ze wschodu i zachodu. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 gb napisał/a: czy chciałeś napisać: "zad"? czy może: "rząd"? A może: "żąd"? oczywiście rząd, ale mi "r" wcięło. gb napisał/a: Jedyne co budzi moje wątpliwości to sformułowanie o "sowieckiej ojczyźnie" której przysłużył się gen. Jaruzelski. Mógłbyś nieco uściślić co miałeś na myśli? Wojciech Jaruelski był przez całą swoją karierę lojalny wyłącznie wobec Związku Radzieckiego i jego interesów. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun uszba Dołączył: 08 Maj 2005Skąd: Niemcy Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 mefistofeles napisał/a: Cytat: Dlaczego to, co udało się trzem milionom Turków, nie udaje się dwóm milionom Polaków żyjących w Niemczech? Cytat: Czy według pańskiej wiedzy prawniczej niemiecka Polonia spełnia warunki mniejszości narodowej? Cytat: REKLAMA Czytaj dalej - Pewna grupa Polaków z całą pewnością. Przed drugą wojną światową mniejszość polska w Niemczech istniała i działała na terenach Rzeszy, wchodzących obecnie w skład Republiki Federalnej Niemiec. Na przykład Jan Kaczmarek przedwojenny działacz Związku Polaków w Niemczech urodził się w Bochum i nikt nie powie, że Bochum leży teraz w granicach Polski. Przedstawiciele przedwojennej mniejszości polskiej z Düsseldorfu, Hamburga, Berlina, czy Bochum mają potomków, którzy są namacalnym dowodem na to, że mniejszość polska nie rozpłynęła się w powietrzu. Trzeba tylko wspomagać te kilkadziesiąt tysięcy obywateli niemieckich poczuwających się do polskości. No tak jest w końcu? Dwa miliony czy kilkadziesiąt tysięcy? Pan zapomniał dodać że z tych dwóch milionów to 1 500 000 to tzw. "późni przesiedleńcy", gdyby w latach 1950 - 2002 nie wyjechali z Polski, stanowiliby dzisiaj część mniejszości niemieckiej. Niezły paradoks. Ty to zawsze znajdziesz super artykuły, gratuluję. NB Związek Polaków w Niemczech liczy obecnie 200 członków ( płacących składki). Chciałabym żeby Polacy otrzymali ten status bo przynajmniej byłoby o jedno polityczne narzędzie mniej w niewłaściwych rękach. mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 uszba napisał/a: Ty to zawsze znajdziesz super artykuły, gratuluję. To była "jedynka" na popularnym polskim portalu, nie wklejałbym tu tekstów z niszowych broszurek. Co do kwestii ilości to ja rozumiem to tak, że kilkadziesiąt tysięcy to osoby spełniające pewne kryteria mniejszości, zaś 2 miliony to wszysycy Polacy w Niemczech wliczając gastarbeiterów. Turcy to wyłącznie gastarbieterzy a o swoje zawalczyć potrafią. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun Janek Dołączył: 26 Kwi 2005 Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 Podejrzewam, że wszystkie kraje afrykańskie i azhatyckie a może i południowoamerykańskie mają w dzisiejszych Niemczech niejsze lub większe grupy swoich obywateli lub byłych obywateli. Tak już jest, każdy bogaty kraj tak ma, że ciągną do niego biedacy. I co, wszyscy mają się domagać statusu mniejszości narodowej? Czy może ktoś wie czy Polacy w Brazylii mają status mniejszości? A to spora grupa i w dodatku, żyjąca w zwartych skupiskach? Kaczyński, jak to Kaczyński, szuka okazji by poszczuć na rząd. Tak nawiasem, może ktoś wie w którym roku uzgodniono ten specjalny statud mniejszości niemieckiej i tu mogę się zgodzić, że nie było to do końca przemyślane, zwłaszcza, że większość tych ludzi wtedy albo nie umiała mówić po niemiecku albo umiała znacznie gorzej niż po polsku. Materia narodowościowa zawsze jest delikatna - kiedyś znajomy Czech opieprzył mnie w Tatrach bo chciałem pomóć Węgrom, którzy pytali o drogę, po rosyjsku zresztą. Zapytany co ma do Węgrów, odpowiedział, że to ch***, bo chcieli im zabrać Słowację. Dosłownie - zabrać! Jak teraz patrzę na mapę to mi się to zawsze przypomina i się pokładam ze śmiechu. _________________Jestem gorszego sortu... janek754 Dołączył: 21 Lis 2009Skąd: Lublin Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 uszba napisał/a: No tak jest w końcu? Dwa miliony czy kilkadziesiąt tysięcy? W zasadzie to nie ma większego znaczenia. Nawet zakładając że autochtonów polskiego pochodzenia w Niemczech jest tylko 200, to chwała im za to że ciągle czują się Polakami i szkoda takich Polaków "tracić". Jeśli rząd niemiecki nie chce, to polski powinien wspomóc tych ludzi np w kontekście finansowania nauki j. polskiego (przecież w skali Państwa to nie są jakieś "istotne" sumy), czym poniekąd zamknąłby dalsze w tym temacie dywagacje. Pozdrawiam Jan Janek Dołączył: 26 Kwi 2005 Wysłany: Czw 13 Gru, 2012 Czy istnieją jakieś wiarygodne informacje ilu potomków starej emigracji polskiej przebywa w Niemczech, czy w poszczególbych miejscowościach lub regionach są zwarte grupy, liczące jakieś znaczące wielkości. Z tego co wiem, to spora ilość tych ludzi wróciła po wojnie do Polski - miałem w liceum trzech takich kolegów, których rodziny wrócili do Polski. I coś zabawnego - moja młodsza siostra urodziła się w czasie wojny w Bochni. Jak po wojnie, chyba w 1947 wymieniano "kennkarty" na dowody osobiste, to mamie w dowód wpisano, że córka urodziła się w Bochum - Niemcy. Mama poleciała z awanturą i poprawiono. A po latach jak w Polsce było krucho, to siostra żartowała - "co ta mama najlepszego zrobiła, miałabym zezwolenie na pobyt stały w Niemczech, jak w banku". Powtarzam, żartowała!!!! A wracając do problemu - emigrację Mazurów i Ślązaków do Niemiec to zafundowaliśmy sobie na własne życzenie. I narażę się tutaj pewnie wszystkim - to nie była robota rządu tylko nas, sąsiadów tych ludzi, spośród których wielu było powstańcami śląskimi lub ich potomkami a także działaczami plebiscytowymi lub członkami polskich organizacji na Mazurach. Ale sprawa jest skomplikowana. Skąd się pojawili ci polscy sąsiedzi? Ano zza Buga. I tak jedna krzywda i bieda zetknęła się z drugą biedą i krzywdą ale innego rodzaju. Bo co zobaczyli ci Wołyniacy. Lwowiacy, Wilniacy itd w tych wsiach na Opolszczyźnie i Mazurach? Ano zadbane gospodarstwa, w których mieszkały prawie same kobiety z dziećmi bo dorośli mężczyźnie albo zginęli, naogół na froncie wschodnim lub jeszcze nie wrócili z ruskiej niewoli. Co mogli zobaczyć w tych domach? Ano fotografie mężów lub synów w mundurach fekdgrau, często z odznaczeniami. Co więcej, ci ludzie bardzo często mieli typowe niemieckie imiona, bo były okresy, że polskich imion w ówczesnych urzędach stanu cywilnego nie rejestrowano. W dodatku nie mówili po polsku lub bardzo kiepsko. No i rodziły się konflikty, zaczynało się od dzieci, które wyzywały swoich rówieśników od szwabów itd No i nie dziwota, że sporo z tych ludzi poczuła się Niemcami, zwłaszcza gdy prezyszedł czas, że Niemcy wyszły z powojennej biedy (przy wydatnej amerykańskiej pomocy) i zaczęło się to opłacać. Inna zabawna obserwacja - w połowie lat 90 byliśmy z żoną w Sanatorium w Kudowie. Było tam sporo "Niemców". Na sali jadalnej mieli wyodrębniny rewir (z lepszym jedzeniem, bo za nie zapłacili). I tam, przy stole, w grupie rozmawiali po niemiecku. Ale nasz pokój sąsiadował z dwoma pokojami zajętymi przez tych :Niemców" - pokoje miały balkony, buło ciepło, drzwi na balkony były otwarte - i co, w pokoju, sami, mąż z żoną, rozmawiali po polsku, bo im to lepiej szło. To była emigracja wyłącznie ekonomiczna, jak wszystkie emeigracje zresztą. Czy jest szansa na repolonizację tych ludzi, choćny przez te nauczanie polskiego co proponuje Janek754? Moim zdaniem znikoma. Siostra mojej śp. Zony wyszła za mąż za Polaka z Chicago, tam urodzonego i dobrze mówiącego po polsku. Ich córka już kiepsko, tylko przy mamie, która tego pilnowała, ale wolała po angielsku. Wyszła za mąż za Włocha, który zaledwie coś duka po włosku. Ich syn nie mówi ani po polsku ani włosku. To dość normalna kolej rzeczy. _________________Jestem gorszego sortu... janek754 Dołączył: 21 Lis 2009Skąd: Lublin Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 Janek napisał/a: Czy jest szansa na repolonizację tych ludzi Gwoli ścisłości ja nie proponuję repolonizacji. Ja tylko mówię że jeżeli w Niemczech żyją autochtoni polskiego pochodzenia którzy czują się Polakami i chcą uczyć się i swoje dzieci, wnuków etc ... j. polskiego, ale np z braku środków nie mogą tego zrobić to powinniśmy ich w tym wspomóc. (Zresztą to nie dotyczy tylko autochtonów). A jak ktoś nie chce, bo np czuje się Niemcem - to nie. Nic na siłę. Pozdrawiam Jan Janek Dołączył: 26 Kwi 2005 Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 Trzeba by ustalić kto jest autochtonem w Niemczech? Owszem, jest taka grupa - Serbołużyczanie w okolicach Budziszyna i Miśni. Tam są nawet napisy dwujęzyczne i szkoły z językiem serbskołużyckim. Ale słyszałem, że ta świadomość podobno zamiera. A po wojnie była i to mocna - kliknij w google "Prołuż" to się dowiesz ciekawych rzeczy, o których może nie wiesz. Prołuż działal przez pewien czas legalnie w Polsce i głosił hasła przylączenia do Polski. Ale jak Stalin zaczął tworzyć NRD to kazał zdelegalizować i się skończyło. Ale jak dziadek lub pradziadek wyjechał 150 lat temu za chlebem do Ruhry i tam osiadł na stałe i jego potomkowie, czy to są autochtoni? Mam wątpliwości. Wracając do tematu - przy aktualnej słabości polskich organizacji w Niemczech zorganizowanie takiej nauki polskiego byłoby logistycznie bardzo trudne - bo jak np. w miasteczku jest dwoje takich dzieci. Skąd im wziąć nauczyciela i wcale tu nie chodzi o koszty? Bo młodych ludzi z kwalifikacjami pedagogicznymi i mówiącymi po niemiecku jest w Polsce niewiele. Rodzice, którzy tego chcą sami nauczą dzieci po polsku, Uszba o tym pisała. A jak ktoś nie czuje potrzeby to przegrana sprawa. Co może realnie zrobić polski rząd? Moim zdaniem tylko organizować dla tych dzieci językowe wakacje w Polsce. I to się nawet robi, w Koszalinie co roku jest organizowany Festiwal Chórów Polonijnych i na niego przyjeżdżają też polskie chóry z Niemiec. Znajmy muzyk z tutejszej Filharmonii opowiadał mi, że spory procent tych chórzystów śpiewa po polsku ale nie mówi po polsku. I nie dotyczy to tylko churów z Niemiec ale i innych krajów, z Francji a tam Polonia jest znacznie bardziej dobrze zorganizowana. No właśnie - Francja - dlaczego nie domagamy się specjalbych praw dla polskiej mniejszości w Francji. Czy dlatego, że jest to konstytucyjnie w Francji niemożliwe? Córka pracuje w firmie, która jest własnością niemiecką, choć jest to oczywiście zarejestrowana w Polsce spółka. W centrali tej firmy, w Niemczech pracuje spora ilość Polaków, około 15% załogi. Śmiało można powiedzieć, że jest to elita części robotniczej tej firmy. Znakomici fachowcy, cenieni i dobrze wynagradzani. Wszyscy bez wyjątku wykształceni w Polsce, wyjechali za lepszym chlebem, lun w ogóle chlebem. Niby na jakiś czas, ale potem wielu z nich pożeniło się z niemieckimi dziewczynami, inni ściągnęli rodziny z Polski, pobudowali domy itd. Czy oni wrócą do Polski? Może wterdy, gdyby ktoś podpadł w robocie. Czy ich dzieci mówią po polsku? Powiem - jest z tym różnie. Kaczyński ma tych Polaków Niemczech w tyłku, są tylko narzędziem do podgrzewaniu piecyka w Polsce, w ordynarnej walce o władzę. _________________Jestem gorszego sortu... janek754 Dołączył: 21 Lis 2009Skąd: Lublin Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 Janek napisał/a: Trzeba by ustalić kto jest autochtonem w Niemczech Ależ Janku nic nie trzeba ustalać. Jeśli Kowalski wyjechał w 1995 roku do Niemiec za chlebem, znalazł pracę i dobrze mu się wiedzie, ale mimo to się nie "zniemczył" i chce w swojej rodzinie krzewić polskie korzenie i polskie wartości to grzechem byłoby mu tego nie tylko bronić ale także i nie pomóc. I nie uważam żeby były tu potrzebne jakiekolwiek naciski na rząd niemiecki, bo i bez tego możemy pomóc. Tylko tyle i aż tyle. Pozdrawiam Jan mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 gb napisał/a: W interesie ZSRR były rozmowy "okrągłego stołu"? Okrągły Stół co dziś wiadomo był w interesie samych czerwonych liczących, że uda im się cokolwiek uratować. Nie udało im się na szczęście ale to była ich nadzieja i ich interes. Oczywiście opozycja nie mogła wtedy tego wiedzieć. Ale nie był to żaden szlachetny gest ze strony czerwonych tylko ostatnia deska ratunku dla konającego reżimu. Co do biografii Jaruzelskiego to z tego co wiem trudno szukać większej kanalii od karierę wojskową od Informacji Wojskowej, czyli takiej bezpieki wewnątrz armii od donosów na kolegów w najgorszych stalinowskich latach, miał swój udział w masakrze grudnia '70, w 1981 przetrącił kark rodzącemu się społeczeństwu obywatleskiemu. Ma na rękach krew rodaków. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun janek754 Dołączył: 21 Lis 2009Skąd: Lublin Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 mefistofeles napisał/a: Co do biografii Jaruzelskiego to z tego co wiem trudno szukać większej kanalii od niego Przesadzasz Kolego i to bardzo. Postać Generała, to postać bez wątpienia tragiczna. Szlachcic, ziemianin, sybirak, żołnierz. Dalej generał i I sekretarz. I w takiej kolejności. Z racji "złożoności postaci" osobiście nie czuje się na siłach, by ważyć się go osądzać i wątpię by obecnie ktokolwiek mógł to zrobić ... Łatwe osądy to domena "gówniarzy" ... Pozdrawiam Jan mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 janek754 napisał/a: Szlachcic, ziemianin, sybirak, żołnierz. Dalej generał i I sekretarz. I w takiej kolejności. Janku - Jaruzelski, choć żywy, jest postacią historyczną. I oceniam nie jego motywacje, bo tych mogę się jedynie domyślać, a czyny, których skutki znamy. I to wystarczy. Naprawdę, nie ma większego znaczenia dlaczego on to robił co robił. Jakby nie on - znalazłby się ktoś inny kto by tak wiernie służył Moskwie i tak jak on zasłużył na to. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun janek754 Dołączył: 21 Lis 2009Skąd: Lublin Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 mefistofeles napisał/a: I oceniam nie jego motywacje, bo tych mogę się jedynie domyślać, a czyny, których skutki znamy Łatwo jest oceniać ludzi, trudniej zrozumieć ... A Generała zrozumieć nie sposób nie będąc Generałem ... Ja, broń Boże nie próbuję Generał bronić. Ja tylko próbuje powiedzieć że to co nam dzisiaj z perspektyw czasów może wydawać się oczywiste, łatwe i proste, 20 czy 30 lat temu takie proste mogło nie być. Nie byliśmy Generałem i nie musieliśmy podejmować decyzji które on podejmować musiał i mam nadzieję że nigdy nie będziemy musieli ... Było minęło i lada chwila nie ludzie, a Bóg go osądzi ... Pozdrawiam Jan mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 janek754 napisał/a: Nie byliśmy Generałem i nie musieliśmy podejmować decyzji które on podejmować musiał i mam nadzieję że nigdy nie będziemy musieli ... A jakie straszne decyzje musiał podejmować np Himmler czy Goering? Nie przesadzajmy - tragizm postaci nie zwalnia z odpowiedzialności. Dziś wiemy na przykład, że to on sam prosił Rosjan o interewencję wojskową, kórej Rosjanie odmówili (byli zbyt uwikłani w Afganistan by otwierać kolejny front). janek754 napisał/a: Było minęło i lada chwila nie ludzie, a Bóg go osądzi ... Widzisz - na pewnym znanym mi prawicowym forum ktoś założył wątek modlitewny o zdrowie i czas na nawrócenie dla generała. Zresztą może Pan Bóg ma w tymcel, że dał mu długie ziemskie życie? Problem z Jaruzelskim jest taki, że on swoich czynów nie żałuje, wielokrotnia powtarza, że drugi raz postąpiłby tak samo. Ale póki co temat jest otwarty. Tymniemniej - tego co zrobił zmazać się nie da. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 gb napisał/a: Czy Ty żałujesz swowch czynów - gdy okazuje się, że ktoś o - powiedzmy: odmiennych poglądach (albo wręcz ktoś będący Twoim przeciwnikiem/wrogiem) - zyskuje nad Tobą przewagę/władzę??? Jak dotąd nie popełniłem nic co spowodowałoby takie skutki. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun Jagiellonia w Tatrach Dołączył: 20 Lis 2005Skąd: Białystok Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 janek754 napisał/a: Postać Generała, to postać bez wątpienia tragiczna. Szlachcic, ziemianin, sybirak, żołnierz. Dalej generał i I sekretarz. I w takiej kolejności. Poprawność polityczna sugeruje chociaż pytanie dlaczego sybirak nadal wierzył w socjalizm. Poprawność polityczna sugeruje również pytanie czy to historia go zmusiła do bycia I sekretarzem. A może nie chciał ale musiał. W sumie to wygodnie jest nie oceniać. Tylko czemu ? A co on nie polityk, nie miał wpływu na kształt państwa i historię ? Bronił socjalizmu do końca i jedyny jego objaw patriotyzmu to okrągły stół. Tylko czy to naprawdę był patriotyzm czy może miękkie lądowanie. Basia Z. Dołączył: 11 Lis 2006 Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 Jagiellonia w Tatrach napisał/a: Poprawność polityczna sugeruje chociaż pytanie dlaczego sybirak nadal wierzył w socjalizm. Poprawność polityczna sugeruje również pytanie czy to historia go zmusiła do bycia I sekretarzem. A może nie chciał ale musiał. W sumie to wygodnie jest nie oceniać. Tylko czemu ? A co on nie polityk, nie miał wpływu na kształt państwa i historię ? Bronił socjalizmu do końca i jedyny jego objaw patriotyzmu to okrągły stół. Tylko czy to naprawdę był patriotyzm czy może miękkie lądowanie. W swoim czasie, w okresie stanu wojennego nienawidziłam go, drwiłam, myślałam o nim wszystko co najgorsze. Zresztą tak jak i 90 % ówczesnego społeczeństwa. Teraz, po roku 1989 przyszła pewna refleksja, nadal oceniam go źle, ale przynajmniej nie jest on cynikiem, tak jak np. Urban, w swoim czasie druga - równie znienawidzona postać. Na pewno Jaruzelski nie musiał zostać tym I sekretarzem, mógł żyć jak tysiące innych ludzi z rodzin inteligenckich z jego pokolenia - pracować jako inżynier czy nauczyciel - wybrał tak jak wybrał. Trudno powiedzieć jakby się potoczyły losy, gdyby u steru władzy był wtedy ktoś inny. Uważam że powinien zostać osądzony, ale ze względu na jego wiek i stan zdrowie powinno się odstąpić od wymierzenia kary i pozwolić mu dożyć spokojnie do końca swoich dni. Dla mnie ciekawe jest to, ze najbardziej nienawidzą go ci, którzy sami nie przeżyli goryczy i upokorzenia stanu wojennego. Ci co przeżyli - mają osobiste powody do złości i nienawiści, a starają się podejść do tej postaci bardziej obiektywnie. Dotyczy np. tych co byli internowani. mefistofeles Dołączył: 25 Cze 2004Skąd: Inowrocław Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 Basia Z. napisał/a: Dla mnie ciekawe jest to, ze najbardziej nienawidzą go ci, którzy sami nie przeżyli goryczy i upokorzenia stanu wojennego Tłumaczyłem to wielokrotnie. Dla Twojego pokolenia po 1989 przyszła wielka zmiana na lepsze. Moje pokolenie porównuje zaś swój poziom życia z innymi krajami, gdzie komuny nie było i widzi różnice, widzi ile jesteśmy do tyłu przez 45 lat komuny, widzi niedoskonałości pookrągłostołowego układu. _________________Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem! Grzegorz Braun uszba Dołączył: 08 Maj 2005Skąd: Niemcy Wysłany: Pią 14 Gru, 2012 mefistofeles napisał/a: Turcy to wyłącznie gastarbieterzy a o swoje zawalczyć potrafią. Jeśli zależy Ci na tym aby sytuacja Polaków w Niemczech była podobna do sytuacji Turków to nie życzysz dobrze swoim rodakom. Wprowadzenie nauki islamu do szkół to moim zdaniem sprytny manewr w celu odwrócenia uwagi od prawdziwych problemów Turków ale kompletnie nie polepszający ich sytuacji. Religijnie są już indoktrynowani wystarczająco w domu i tzw. gminach niemiecko - tureckiej współpracy, które po prostu są minaretami. Turcy tworzą getta. Język niemiecki jest na drugim albo trzecim miejscu. W związku z tym mają słabe szanse na dobre wykształcenie, później na pracę, przestępczość i frustracja krzewi się wśród młodocianych. Znikomy procent Turków( o Turczynkach nie wspomnę) w Niemczech posiada maturę, nie mówiąc już o studiach. Proszę nie zapominać że Turcy zostali zaproszeni do Niemiec w latach 60, od tego czasu wiele się zmieniło w gospodarce, silna niemiecka gospodarka lat 70 i 80 to w wielkim stopniu zasługa tureckich współobywateli. Dobre czasy odeszły, Turcy zostali. Wedle niemieckiego ustawodawstwa - mają do tego prawo jak i do wszelkich innych "dobrodziejstw". Kryzys "euro", troska o pewne miejsce pracy stwarza napiętą atmosferę i spycha tureckich obywateli na margines społeczeństwa. Niestety, niemiecka polityka integracji emigrantów jak na razie nie sprawdza się. Problem Turków to nie problem uznania ich jako mniejszość narodową a wręcz przeciwnie - to problem integracji w niemieckiej społeczności. Jestem nauczycielem w liceum i nie ma tu islamu - z prostego powodu - Turkom rzadko udaje się dostać do tego typu szkoły. janek754 napisał/a: Nawet zakładając że autochtonów polskiego pochodzenia w Niemczech jest tylko 200, to chwała im za to że ciągle czują się Polakami i szkoda takich Polaków "tracić". Oczywiście ta liczba nie odpowiada rzeczywistości. Wiadomo że wielu przesiedleńców przywiozło ze sobą polskich współmałżonków i innych członków rodziny. Wychowanie dzieci zaczyna się w domu rodzinnym. Nie lubię podawać własnych przykładów ale syn mojego partnera od wspinania zrobił w Norymberdze maturę po polsku, z kolei córka innej mojej koleżanki, Ukrainki - również w Norymberdze - po rosyjsku. Dla chcącego nic trudnego. Nie twierdzę że nie można zrobić więcej ale uważam że ta sprawa jest celowo instrumentalizowana politycznie i byłoby mi bardzo przykro gdyby odebrano prawa niemieckiej mniejszości na zasadzie "symetrii". Ponieważ najzwyczajniej jestem z tego dumna że w Polce mniejszości są w tak wysoce demokratyczny sposób traktowane. Wyświetl posty z ostatnich: Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group Po obejrzeniu relacji TVN-u z protestu w Londynie jestem wstrząśnięta. Jestem wstrząśnięta tym, w jaki sposób przedstawili Polaków na wyspach brytyjskich. Zrobili z nas osoby, które do Anglii przyjeżdżają nie po godniejsze życie, nie po pracę tylko po benefity. Uchwycili się tylko jednego słowa "benefit", o które wcale w proteście nie chodziło. Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego ciężko zrozumieć, że Polacy chcą mieć równe prawa, ponieważ płacą podatki i są takimi samymi ludźmi jak inni mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Naprawdę jestem w szoku, bo nie potrafię sobie wyobrazić jak czują się teraz Ci, którzy pracują po 15h, płacą podatki tylko po to, aby zapewnić rodzinie dobre życie. Skoro podatki płacą to świadczenia socjalne również im się należą i nie ma w tym nic złego. Dla sprostania nieprzyjemnych słów redaktorów postanowiłam pokazać prawdziwe chęci i wolę walki ludzi, którzy postanowili w proteście udział wziąć. Chcę Wam przekazać do wglądu wywiad z Jackiem Królem, w którym jest ogromna chęć walki o prawa, które należą się każdemu. Informuję iż to mój pierwszy przeprowadzany wywiad także proszę to wziąć pod uwagę. -Dzień Dobry! Cieszę się ogromnie, że zgodziłeś się na wywiad. Tym bardziej, że jeśli chodzi o ich przeprowadzanie dopiero zaczynam... Chciałabym abyś powiedział mi coś o sobie. Skąd jesteś, czym się zajmujesz i jakie masz zainteresowania.? - Witam, pochodzę z samego południa Polski, z Zakopanego. Do UK przyjechałem w Listopadzie 2005 roku. Niemal od razu znalazłem dorywcze zatrudnienie w handlu, a po krótkim czasie stałą posadę w branży 'piśmienniczej', w której pracuję do dziś. Obecnie jestem managerem na stoisku firm Parker i Waterman, w jednym ze sławnych londyńskich domów handlowych. Jacek, postanowił wziąć udział w proteście Polaków na ulicach Londynu? Co Cię do tego nakłoniło? - Pragmatyzm, oraz nutka urażonych uczuć patriotycznych. Nie rozumiem, dlaczego mielibysmy być gorzej traktowani od innych nacji zamieszkujących Wyspy Brytyjskie, a już zupełnie nie godzę się na obwinianie nas, Polaków, za 'cudze grzechy'. Co miał na celu protest Polaków w Londynie? Czy byłeś nastawiony optymistycznie na udział w nim, czy raczej obawiałeś się, że Twoja siła walki może być skrytykowana? -Nasz protest miał na celu podkreślenie faktu, że polska obecność w UK jest zgoła innej natury, niż ta, jaką odmalowują niekiedy brytyjskie media czy politycy. Szczególnie ostatnio, w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, daje się odczuć atmosferę nagonki na Polaków, zapewne w ramach przedwyborczej walki o głosy. Mielibyśmy rzekomo wyzyskiwać system socjalny Wielkiej Brytanii. To naturalnie bzdura. Drugi, nie mniej istotny powód naszej demonstracji, to okazanie solidarności z naszym rodakiem, zaatakowanym niedawno przez grupę chuliganów, jedynie dlatego, iż na jego kasku od motoru widniała flaga Polski. Tego typu rasistowski incydent nie ma racji bytu w państwie prawa, takim jak Wielka Brytania. Co do krytyki mojej postawy, nie obawiałem się jej, gdyż byłaby bezzasadna. Skąd w Tobie ta siła walki? Skąd pomysł, aby walczyć o to co nam się należy? Jak wspomniałem wcześniej, to zwyczajny pragmatyzm – dlaczego mam pozwalać, by było mi gorzej, skoro może mi być lepiej? Czy Polacy mogą stracić na tym, że ich pozycja w UK, jako grupy etnicznej i zawodowej, się poprawi? Dochodzi do tego przywiązanie do symboli narodowych i solidarność z rodakami, oraz najzwyczajniejszy sprzeciw wobec ludzkiej bezmyślności i możemy pozwolić, by zrobiono z nas marionetki w grze politycznej czy kozły ofiarne, na które wygodnie można zrzucić winę, bo przecież nie mają nic do powiedzenia... Czy myślisz, że demonstracja coś dała? Czujesz,że zrobiłeś dobrze? Tak, czuję, że postapiłem właściwie. Niemniej, nie uważam, że jedna demonstracja od razu wszystko zmieni. To będzie długotrwały proces, i konieczne będą kolejne akcje. Ludzka mentalność jest oporna na zmiany, a raz wyrobiony światopogląd ciężko obalić. Myślę – mam nadzieję – że to początek procesu, i tylko od nas, Polaków w UK, należy pokierowanie owym procesem ku obopólnej korzyści, naszej i gospodarzy. Jak pewnie wiesz, bo również należysz do grupy Polish Friends na portalu facebook są ludzie, którzy nie popierali tego protestu. Krytykowali i twierdzili, że to nic nie da. Uważasz, że po prostu brak odwagi w tych ludział wzbudził takie anty zachowania? Niekoniecznie brak odwagi, raczej krótkowzroczność, być może dawka życiowego pesymizmu. Uważam, że ci ludzie mylą się. Jedna manifa wiosny nie uczyni, niemniej ów przysłowiowy pierwszy krok został własnie zrobiony. Warto pamiętać, że nic, o co naprawdę warto walczyć, nie przychodzi łatwo. Komu w końcu powinno zależeć na wizerunku Polaka, jako kompetentnego, wykfalifikowanego pracownika, gotowego na wyzwania Brytyjskiego rynku pracy niekiedy lepiej, niż sami Brytyjczycy? A kto najbardziej straci, jeżeli ów wizerunek będzie zgoła odmienny? Czy na koniec chciałbyś coś powiedzieć do tych, którzy boją się bądź nie chcą walczyć o prawa nie tylko swoje, ale w przyszłości swoich dzieci, swoich rodzin? Czy masz jakieś życiowe motto, które pcha Cię do przodu? Moja mama mawia: 'Nie rób nic – nie będzie nic'. To świetnie pasuje do obecnej sytuacji, i niestety podsumowuje postawę niektórych osób z grupy Polish Friends (i nie tylko). A tymczasem trzeba sobie postawić jedno zasadnicze pytanie: Czy warto walczyć o godność Polaka i Polski na obczyźnie? Każdy, kto odpowie na to pytanie twierdząco, powinien był się stawić na manifestacji, o ile tylko miał taką możliwość. Musimy zacząć mocniej zaznaczać swoją obecność - w pozytywny sposób – w UK. Zrzeszać się. A przede wszystkim brać udział w życiu politycznym kraju, głosować. Myślę,że teraz każdy z nas powinien zastanowić się zanim zacznie krytykować. Bo przecież Ci ludzie walczą także o nas. Ja z całego serca im za to dziękuje ! Papież Franciszek, Władimir Putin. Foto: PAP/EPA REKLAMA Papież Franciszek powiedział, że jest gotów spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie. Deklarację tę złożył w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera”, opublikowanym we wtorek. Przyznał, że wciąż czeka na odpowiedź Putina i obawia się, że nie chce on teraz tego spotkania. Cały wywiad to dowód na to, że ten człowiek nic nie rozumie, co się na świecie dzieje. Putin jest najważniejszy W rozmowie z włoską gazetą papież poinformował, że po 20 dniach wojny na Ukrainie poprosił sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kardynała Pietro Parolina o przekazanie Putinowi wiadomości, iż jest gotów pojechać do Moskwy. „Oczywiście konieczne było to, by przywódca Kremla +otworzył jakieś okno+. Nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi i wciąż nalegamy, choć obawiam się, że Putin nie może i nie chce tego spotkania w tym momencie” – stwierdził Franciszek. REKLAMA Następnie dodał: „Jak można nie zatrzymywać takiej brutalności?”. „Do Kijowa na razie nie jadę” – wyjaśnił papież. Przypomniał, że wysłał na Ukrainę dwóch kardynałów: Michaela Czerny’ego i Konrada Krajewskiego. „Ale ja czuję, że nie powinienem jechać. Najpierw muszę pojechać do Moskwy, muszę spotkać się z Putinem. Ale ja też jestem księdzem, co mogę zrobić? Robię to, co mogę. Gdyby Putin otworzył drzwi…” – zaznaczył. Czyli papież chce rozmawiać z Putinem, który ma go w nosie, ale do Kijowa, gdzie go zapraszają i oczekują nie chce pojechać, bo „czuje, że nie powinien.” Dlaczego tak czuje? Można się domyśleć, że właśnie ze względu na Putina. Jak to mówią „jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem.” Rozmowa z Cyrylem Przywołując swoją marcową rozmowę wideo z patriarchą Moskwy i całej Rusi Cyrylem Franciszek stwierdził: „Przez pierwszych 20 minut z kartką w ręku przeczytał mi wszystkie usprawiedliwienia wojny. Słuchałem go i powiedziałem mu: +ja z tego nic nie rozumiem+”. „Patriarcha nie może stać się ministrantem Putina” – dodał. Papież potwierdził, że zaplanowane byłego jego spotkanie z Cyrylem 14 czerwca w Jerozolimie. „Ale teraz także on zgadza się, by się wstrzymać” – przyznał. Rozmowa z Orbanem Ujawnił też, co usłyszał od premiera Węgier Viktora Orbana podczas audiencji 21 kwietnia: „Kiedy go spotkałem, powiedział mi, że Rosjanie mają plan, iż 9 maja wszystko się skończy. Mam nadzieję, że tak będzie; zrozumiałoby się w ten sposób eskalację w tych dniach”. „Bo teraz to już nie tylko jest Donbas, jest Krym, Odessa, ale i odcięcie Ukrainy od portu nad Morzem Czarnym; wszystko. Ja jestem pesymistą, ale musimy zrobić, co możliwe, by wojna zatrzymała się” – zaznaczył papież. Czyli papież ma nadzieję, że wojna skończy się 9 maja chociaż jest przynajmniej częściowo świadomy, że to oznacza wielką eskalację działań w najbliższych dniach i śmierć kolejnych tysięcy. Szczekanie NATO Według Franciszka jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Putina mogło być „szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO”. „To złość; nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona” – dodał. Te słowa papieża to najwyraźniej próba usprawiedliwienia napastnika. Zła broń, a nie ludzie Wyznał, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy słuszne jest dostarczanie broni Ukraińcom. „Nie umiem odpowiedzieć, jestem za daleko – powiedział. – Jasną rzeczą jest to, że na tej ziemi wypróbowywana jest broń. Rosjanie wiedzą teraz, że czołgi na niewiele się zdają i myślą o innych rodzajach broni. Wojny prowadzi się po to, by wypróbować broń, jaką wyprodukowaliśmy”. „Tak było podczas hiszpańskiej wojny domowej, przed drugim konfliktem światowym. Handel bronią to skandal; niewielu go zwalcza” – zauważył. Przywołał opisywany przez prasę przypadek z Włoch: „Dwa albo trzy lata temu do Genui przypłynął statek z transportem broni, który miał zostać przeniesiony na wielki transportowiec, płynący do Jemenu. Pracownicy portu nie chcieli tego zrobić. Powiedzieli: myślimy o dzieciach z Jemenu”. „To mała rzecz, ale piękny gest. Powinno być wiele innych takich” – uważa Franciszek. Można odnieść wrażenie, że papież uważa, że to broń jest zła, że to broń zabija a nie ci, którzy jej używają. To typowe lewackie myślenie. Nawet słowem nie wspomniał, że napadnięty ma święte prawo do obrony, przy użyciu wszystkich możliwych środków, bo borni życia swojego, swojej rodziny czy swoich rodaków. Podsumowując słowa papieża: trzeba rozmawiać z Putinem, bo został zdenerwowany przez NATO; broń dla Ukrainy to wątpliwa sprawa; do napadniętych nie pojadę, ale chętnie udam się z wizytą do napastnika a w ogóle najlepiej to niech Putin szybko wygra na „Dzień Pabiedy” 9 maja. Papież Franciszek zawiesza działalność. Problemy zdrowotne nasilają się PAP REKLAMA

jeśli się boisz już jesteś niewolnikiem